piątek, 18 lipca 2014

Wracam, ale czy na długo?

Otóż powracam, ale niezbyt na długo xD Dlaczego? Są wakacje, więc wyjeżdżam nad morze :D Kiedy? Pewne to nie jest jeszcze. Albo 31 lipca, lub 1 sierpnia, albo też 2 xD  Notka powinna się pojawić 20 lipca, jakby co.

środa, 16 lipca 2014

O JEZU! JAK JA SIĘ CIESZE XD

Ta..Mam zawieszinego bloga, wiem, jest późna godzina, wiem xd Ale kurcze, musiałam to dziś napisać. Otóż szperałam dziś na Internecie czy będzie Król Lew 4. No i nie uwierzycie! BĘDZIE!! <3<3<3 Znaczy tak jakby. Disney stworzy godzinny film, The Lion Gurard ( Lwi Strażnik ). Pojawi się on w listopadzie, 2015 roku. Zaś w 2016 r będzie o tym serial. No wszystko fajnie, ładnie, no ale o czym ten film? Już pisze ( xd ). Historia będzie o drugim synu Simby i Nali-Kion. Gdy lewek podrasta, wyznaczają go na Przywódcę Lwiej Straży. Jednak lew odmawia tradycji i stwarza własną grupę. Bardzo pstrokatą, od razu na myśł przysuwa się że ów grupa będzie porażką. Jej członkowie to ratel,gepard,hipopotan oraz czapla. Będą oni bronić Lwią Krainę przed różnymi niebespieczeństwami ( np.hienami ).    Jejku, nie mogę się już doczekać ^^ Jak dla mnie fabuła świetna, lecz dla niektórych nie... Piszą w komentarzach że to popsuje ten klasyk , stanie się porażką...Jednak ja wierzę w Disney'a że zrobi super-mega-najlepszy film! xD

Ps. Film na pewno powstanie. Piszą o nim na onet, filmweb itp, itd.

Zawieszam ._.

Tak jak w tytule. Zawieszam bloga. Ale nie bójcie się że na zawsze tak samo jak blog o Kiarze, on tylko na parę dni. Powód? Zrobię lepszy wygląd bloga. Więc do zobaczenia niedługo!

niedziela, 13 lipca 2014

4. "Kopa! Żyjesz!"

Zaczęło się robić już jasno, słońce właśnie wschodziło. Pierwsze promienie słońca weszły do jaskini i zaświeciły w oczy Vitani i Kopy. Lew z brązową grzywą mruknął coś pod nosem i przykrył oczy łapami, zaś Vitani od razu je otworzyła. Ziewnęła cicho, wstała i rozciągnęła się. Spojrzała z czułością na partnera i potrąciła go wilgotnym nosem w kark oraz lekko pociągnęła za ucho.
Vitani-Kopa....Wstajemy!-Powiedziała spokojnym tonem.-Bo zaczną się niepokoić o mnie na Lwiej Ziemi...
Syn Simby i Nali otworzył oczy i zlustrował wzrokiem Ukochaną. Wstał i rozciągnął się, ziewając przy tym. Ciemne wargi lwicy uniosły się i powstał uśmiech, podobnie jak u lwa. Niebieskooka przetarła się o grzywę Drugiej Połówki i wyszła z groty. 
Vitani-Chodź... Musimy coś zjeść.-Na jej pysku pojawił się jeszcze większy uśmiech.
Kopa skinął jedynie łbem i ruszył za Vitani. Dosyć długo szukali chociażby zająca, a nie znaleźli nic. Samiec z grymasem na twarzy, stanął na skałce i rozejrzał się dookoła, a kremowa rozglądała się na dole. W końcu znaleźli. Kolorową Arę. Vit przyległa do ziemi i zaczęła powoli i cicho skradać się do ptaka. Jeden fałszywy ruch, a papuga odleci i nici ze śniadania. Stanęła niedaleko swojej ofiary. Naprężyła mięśnie i......skoczyła na ptaka, wbijając kły w jego szyję. Ara nie miała najmniejszych szans, nawet nie zobaczyła wyskakującej lwicy. Kopa podszedł wesoły do partnerki. 
Vitani-Super, tylko jak my się tym podzielimy?!-Warknęła i odłożyła ptaszora.-Przecież on jest mały! 
Złoty lew przekrzywił lekko łeb. Skubnął jego dwa udka i kawałek szyi. Zjadł szybko i ze smakiem.
Kopa-Proszę, reszta dla Ciebie.-Posłał jej promienny uśmiech. 
Lwica westchnęła i zjadła resztę ptaka. Gdy po nim ( ptaku ) nic już nie zostało westchnęła ciężko. 
Vitani-Najadłeś się?-Mruknęła pod nosem.
Kopa pokręcił jedynie łbem, co miało oznaczać że nie. Po chwili jednak zobaczyli małą antylopę. Skubała sobie trawkę kilkanaście metrów od nich, niczego nie podejrzewając. Lwy spojrzeli na siebie z niedowierzaniem. Ot tak znalazł się przy nich pokarm! Niebieskooka bez namysłu przyległa do ziemi i zaczęła skradać się do zwierzyny łownej. Podeszła całkiem blisko, a antylopa ani drgnęła. Tylko na chwilę spojrzała się na kotowate i znów zaczęła się pożywiać. " Coś tu nie gra... " pomyślała, jednak skoczyła na roślinożerce. Dopiero wtedy kopytne zareagowało i w pośpiechu zaczęło uciekać. Było bardzo szybkie, ale i tak polowanie dla Vitani zakończyło się sukcesem. Podeszła do Kopy, ciągnąć zwierzę za sobą. Od razu lwy rzuciły się na zwierzynę i ze smakiem zaczęły się pożywiać. Gdy się najedli, poszli się napić i zaczęli iść na Lwią Ziemię...

~*~

Minęło trochę czasu gdy doszli, minęło trochę czasu bo słońce było całkiem wysoko. Kopa był bardzo szczęśliwy że znów widzi swój dom, miejsce gdzie się urodził i wychowywał.
Vitani-Kopa...Teraz stado Lwiej Ziemi powiększyło się, mieszkam tu ja, Kovu i reszta dawnego Stada. Wszyscy się zmienili...-Spojrzała z lekkim uśmiechem na Drugą Połówkę.
Lew stanął. Nie wiedział co ma powiedzieć, co zrobić... Vitani w końcu będzie mogła być jego partnerką! A i stado się powiększyło, są teraz najpotężniejszym lwim stadem! Na jego pysku pojawił się szeroki uśmiech, szczęśliwy skoczył na Vitani i polizał ją po pysku. Niebieskooka zaśmiała się wesoło i przytuliła lwa.
Kopa-To wspaniała wiadomość....W końcu będziemy razem...-Szepnął i zszedł z lwicy.
Pobiegli szybko na Lwią Skałę, aby Kopa w końcu mógł zobaczyć swoich rodziców i siostrę. Vitani opowiedziała też mu że Kiara jest z Kovu i ma z nim dwójkę kociąt. Lew ucieszył się szczęściem siostry. W końcu dobiegli. Czerwonooki zatrzymał się tuż przed Lwią Skałą. Serce mu zaczęło bić mocniej i szybciej, czuł się bardzo podekscytowany. Zaczął powoli wchodzić do lwiego domu. Znalazł się u góry i wszedł do groty, a za nim Vitani. Wszyscy spojrzeli na lwa. Zrobiło się nagle cicho, syn Simby i Nali poczuł się bardzo dziwnie. Kiara wstała powoli ze swego legowiska, oddając dzieci Kovu. Podeszła do lwa, choć wszyscy mówili żeby tego nie robiła.
Kiara-Kopa...To ty?-Szepnęła i spojrzała mu w jego czerwone oczy.
Z oczu dawnego księcia poleciała łza, z pewnością szczęścia. Nie mógł nic z siebie wydusić. Zamiast małej, niesfornej Kiary, zobaczył dużą, pewną siebie, silną lwicę. Skinął łbem, co miało oznaczyć że tak. Królowa przytuliła zaginionego brata jak najmocniej potrafiła. Tęskniła za nim każdego dnia, a teraz go zobaczyła-Jako dorosłego lwa.
Kiara-Kopa! Żyjesz!-Lwica uśmiechnęła się szeroko.



Wtem całe stado stanęło na równe łapy. Pierwsza, tuż po Kiarze, przy Kopie znalazła się Nala i przytuliła mocna syna, polizała go po poliku. Potem Simba, Sarabi i tak dalej.... Tego samego wieczoru odbyła się wielka uczta że zaginiony książę powrócił. Impreza trwała tydzień, wszystkim było bardzo wesoło.....

----------------------------------------------
I jak notka się podoba? Dajcie od 0 do 10 xd


piątek, 11 lipca 2014

3. Miłość rośnie wokół nas.... ♥



Na początku chciałabym Was uprzedzić, iż owa notka nie będzie o Kiarze, Kovu ani o ich dzieciach, lecz o Vitani i....Kimś jeszcze ;3 Życzę miłego czytania!
---------------
Vitani-Kopa! Kopa! Chodź pobawimy się!-Zaśmiała się.
Mała lwiczka pędziła do lewka z brązową grzywką. Książę Lwiej Ziemi siedział na małej skałce, gdy nagle ktoś na niego naskoczył. Zwalił na trawę i usiadł na jego brzuchu. Lekko przestraszył się i zdziwił.
Vitani-Ha, ha leżysz!-Zawołała wesoła.
Kopa-Vit! Haha!-Zaśmiał się i zwalił z siebie Ukochaną.
Zaczęli się bawić w berka i walki. Było im dobrze, wspaniale.
Kopa-Dobra Vit, muszę wracać!-Zawołał i odbiegł-Pa Vitani!
Vitani-Pa! 
Dużo czasu minęło, lwiczka z grzywką wróciła na Złą Ziemię. Bawiła się ze swoim bratem, Kovu. Nagle coś ja pociągnęło do cmentarzyska słoni. Poszła tam, spotkała na miejscu Zirę z pyskiem i łapami od krwi. Niebieskooka przestraszyła się, zdrętwiała. 
Zira-Go już nie ma.-Uśmiechnęła się szyderczo do córki.-Simba teraz będzie wiedział jakie to uczucie stracić kogoś bliskiego...-Zaczęła okrążać Vitani. 
Kremowa z płaczem upadła na ziemię. Przez około 5 minut nie mogła nic mówić, serce ją zabolało. Przed jej pyskiem pojawił się martwy Kopa. Z jego pyska, nosa, tułowia i wielu innych miejsc ciekła świeża krew. Z oczu widać było schnące łzy. 
Vitani-JESTEŚ PODŁA!!!-Krzyknęła w końcu.........


Dorosła lwica obudziła się ciężko dysząc i drżąca cała. Nie mogła się ruszyć, nic nie robiła, tylko leżała. Serce wciąż boli ją złamane, czasem bywa że płacze ze Ukochanym. W końcu otrząsnęła się. Wstała, rozciągnęła się cicho ziewając przy tym. Wyszła z groty i rozejrzała się dookoła. Wiał lekki wietrzyk, niebo było czyste i gwieździste. Wszyscy na Lwiej Ziemi już spali, nic w tym dziwnego-Była 1 w nocy.  Przeszłość była dla niej podła i bezlitosna. Zeszła powoli i cicho z Lwiej Skały. Skierowała się do wodospadu. Idąc tak rozmyślała o tym śnie, a raczej koszmarze. Dlaczego on się jej przyśnił? Wczoraj wcale nie myślała o Kopie, Zirze czy o przeszłości, nawet nigdy takich koszmarów nie miała. Jedynie jak była mała. Może ma to coś znaczyć? Nie wiedziała tego....  Zanim się obejrzała, stanęła przed wodospadem. Księżyc padał centralnie na środek wody, a wodospad szumiał miło. Vitani usiadła, przyglądając się swojemu odbiciu w wodzie. Brak było jednej połówki, z jej oczu poleciały łzy. Znów przypomniała jej się przyszłość. Pamięta jak Kopa bał się wskoczyć do wody, jak się bawili w wodzie i stali się jednym w odbiciu. Chciała teraz być z nim, poczuć jego obecność, porozmawiać, przytulić.... Mieć takie szczęście jak Kiara i Kovu. I większość lwic na Lwiej Ziemi. Padła na ziemię z płaczem. Ile czasu minęło? Z 5-10 minut, przepełnionym płaczem, żalem i nienawiścią do Ziry. I dobrze że ona zdechła marnie w wodzie.
Głos-Nie płacz...-Usłyszeć było można spokojny ton.-On jest teraz przy Tobie.
Lwica wzdrygnęła. Pierw leżała nieruchomo, aż w końcu odwróciła się i zobaczyła lwa. Nie tylko woń, ale i wygląd. Długa, puchata brązowa grzywa, spojrzenie miłe, oczy koloru czerwonego, a sierść jasna. Nie mogła w to uwierzyć, nie to nie możliwe by był to on. Lew uśmiechną się lekko i podszedł do niebieskookiej. Vit poczuła się wspaniale gdy lew położył łapę na jej łapie. To musiał być on....
Vit-Kopa...-Szepnęła i przytuliła syna Simby.-Tęskniłam...
Kopa-Ja też...-Zamruczał i również ją przytulił.-Nie zostawię już Ciebie, nigdy!
Vitani-A ja Ciebie...-Szepnęła i polizała partnera po pysku.
Pobiegli szczęśliwi na Rajską Ziemię, nie mogli uwierzyć że znów siebie widzą. Teraz lwica z grzywką poczuła ciepło w środku, nigdy nie była tak szczęśliwa. Gdy dotarli do miejsca zaczęli się razem bawić, pływać w wodzie. Nigdy nie byli tak szczęśliwi, w końcu mogli być ze sobą. W odbiciu wody byli Jednym....

( Tak na niby Nala to Vitani, a Simba to Kopa. Pumby i Timona tam nie ma xd )



--------------------------------
 I jak się post się podoba? Ja myślę że mógł wyjść ciupkę lepiej, ale ok xd
A! I Zapraszam na mojego bloga o.... Mnie xD Dziś pierwsza notka! :D
Sweet :* ( Mój blog )

wtorek, 8 lipca 2014

2. Ceremonia lwiątek i koronacje Kiary i Kovu.

Od 6:00 nad ranem, na Lwiej Skale panowało wielkie zamieszanie. Właśnie dzisiaj miała odbyć się ceremonia lwiątek oraz koronacja Kiary i Kovu. Kiara myła swoje dwu dniowe pociechy, a Kovu wraz z Simbą zajmował się całą organizacją. Pierw będzie pokazanie kociąt, potem koronacja, wielka uczta i jakieś przyjęcie. Trwało to wszystko do godziny 8:00, godzina o której wszystko się rozpocznie. Nala otarła się o Simbę mówiąc:
Nala-Nie wiem czy się przyzwyczaję do tego.-Szepnęła.
Simba-Ja też...-Polizał Nalę i spojrzał na córę z zięciem.
Kovu trzymał w pysku swojego syna, Kivu, a Kiara trzymała Korę. Młode lwiątka cicho piszczały z każdym krokiem ich rodziców. Rafiki czekał na nich na czubku Lwiej Skały, patrząc na nich z uśmiechem. Gdy rodzina znalazła się już na zewnątrz, kociaki otworzyły oczka i rozejrzały się. Mandryl wziął lwiątka do obu rąk i podniósł. Zwierzęta zaczęły wiwatować, cieszyły się że mają księcia i księżniczkę. W końcu szaman wziął dzieci na dół i spojrzał na Kiarę i Kovu.
Rafiki-Kto z nich będzie królem, lub królową?-Zapytał.
Lwia para spojrzała na siebie z uśmiechem. Skinęli łbami. Dobrze wiedzieli od razu kto zostanie wspaniałym władcą. Przerzucili swój wzrok ponownie na małpę.
Kiara i Kovu-Kivu.-Odpowiedzieli jednocześnie.
Rafiki skinął łbem i oddał Korę, Kiarze. Namaścił jasne lwiątko na kolor czerwony. Z jeszcze szerszym uśmiechem podniósł Kivu do góry. Teraz zwierzęta zaczęły szaleć z radości! Pierw słonie trąbiły, zebry rżały i tupały kopytami, a gepardy ryczały. Książę nieco zdziwił się tym wszystkim, nie wiedział o co chodzi.



W końcu jednak, po około minucie lwiątko zaczęło się bawić w powietrzu. Wymachiwać łapkami i łapać latające naokoło niego piórka. Wtedy wszystkie zwierzęta klęknęły przed Lwią Skałą, najniżej jak potrafiły aby wyrazić szacunek dla Kivu. Po około pięciu minutach, mandryl oddał dziecko Kovu. Szczęśliwi rodzice przytulili siebie nawzajem, a potem swoje pociechy. Teraz nadszedł czas na koronacje. Lwiątak przejęła Vitani, kładąc je sobie do łap. Kiara wraz z Kovu poszli na czubek Lwiej Skały, lekko zestresowani. Wszystkie lwy ( oprócz Kiary i Kovu ) i Rafiki zeszły z Lwiej Skały na ziemię stając przed wszystkimi zwierzętami. Gdy wszyscy już zeszli, Kovu ryknął najgłośniej jak potrafił. Kiara przyglądała się mu z uśmiechem, po czym również ryknęła. I wtedy ryknęło również całe Stado lwów. Reszta zwierząt klęknęła przed nową parą królewską. Po południu rozpoczęła się wielka uczta. Było wszystkim bardzo wesoło że mają nowych królów Lwiej Ziemi.


_________________________________________________________________________________

Wiem, wiem... Krótki i bezsensu ;c Ale nie wiem czemu jakoś mi się chciało coś napisać xd


niedziela, 6 lipca 2014

1. Krąg Życia niech trwa!

Upalny dzień na Lwiej Ziemi, lwy jak i inne zwierzęta odpoczywały nad wodopojem. W nich była ciężarna Kiara oraz jej najlepsza przyjaciółka Vitani. A gdzie był Kovu? Polował na obiad dla swojej partnerki. Lwice leżały przed wodą, na małej kamiennej skałce i rozwiały o wszystkim. 
Vitani-Och Kiara... Ty to masz szczęście...-Westchnęła nagle-Masz partnera, spodziewasz się dzieci i niedługo zasiądziesz na tronie...Każdy chciałby tak mieć.-Położyła uszy po sobie, a swój łeb położyła na łapach.
Księżniczka z żalem spojrzała na lwicę z grzywką. Potrąciła ją nosem po łbie i powiedziała:
-Vitani, nie smuć się...Ty też pewnie znajdziesz niedługo tego Jedynego i będziesz miała z nim młode.-Na jej pysku pojawił się lekki uśmiech, aby choć trochę wesprzeć niebieskooką.- A z tym królestwem to się nie martw! Przynajmniej będziesz miała więcej czasu dla siebie, a rządzenie królestwem jest bardzo trudne. 
Kremowa lwica podniosła łeb i spojrzała na przyjaciółkę. Przytuliła ją po koleżeńsku.
-Dziękuje...-Szepnęła.-A tak zmieniając temat, co powiesz na kąpiel? Jest taki upał....
-Z chę...A!-Pisnęła z bólu i położyła się na bok.-Vit...Agh....To już..!-Krzyknęła.
Zebry, antylopy i inni roślinożercy przestraszyły się krzyku lwicy i uciekły z wodopoju. Zostały tylko lwy. Kotowate przestraszyły się, zesztywniały i nie wiedziały co robić. Jedyna która była przy zdrowych myślał, wstała i pobiegła po Rafiki'ego. Była to Sarabi. Kiara leżała na ciepłym głazie i cięzko dyszała, co nieraz przerywał głośny krzyk. Na tyle głośny by zaraz wezwać Kovu. Gdy tylko lew usłyszał krzyki wybranki, zaczął biec ile sił w łapach. Gorący piasek piekł go w łapy, ale nie zważał na to. Ważne dla niego było aby znaleźć się jak najprędzej przy Kiarze. W ciągu kilku minut dotarł i omal nie zemdlał.
Kovu-Vitani! Co jest z Kiarą..?-Przytulił rodzącą lwicę.
Vitani-Ona...RODZI!-Wrzasnęła i wstała. 
Wtedy brązowy przeraził się jeszcze bardziej. Nie wiedział co ma robić, łapy się pod nim ugięły i drżał cały. Wtem przybiegła Sarabi z szamanem. 

*

Kovu-Kiara...One są prześliczne..-Westchnął czule spoglądając na nowo narodzone kociaki, kulące się w łapach księżniczki. 
Kiara-Tak wiem....-Szepnęła i z czułością polizała jasne kocie. Pisnęło.
Lwy leżały w Lwiej Skale, a przy nich chyba całe Stado. Wszyscy się cieszyli że Kiarze i Kovu urodziły się piękne, zdrowe kociaki. 
Kovu-Jak je nazwiemy?-Przytulił Kiarę.
Lwica spojrzała z większym uśmiechem na " Drugą Połówkę ".
-Tą ciemną Kora, a tego jasnego Kivu.-Polizała go po pysku.-To złączenie naszym imion. 
-Świetny pomysł Kiara! I oczywiście świetne imiona...-Zamruczał gdy partnerka go polizała. 
Wszystko  układało się dobrze. Kiara urodziła zdrowe dzieci, za dwa dni ich ceremonia i w tym koronacja Kovu i Kiary, lecz przyjdą też trudne dni....